Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pod płytą rynku w Jarosławiu znaleziono pochówek wiedźmy, krzyże, monety, różańce, fragment dawnego cmentarza. To wynik pracy archeologów

Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
archwium Moniki Broszko
W trakcie wielkiego remontu płyty jarosławskiego rynku, pracowali na nim także archeolodzy. Po raz kolejny okazało się, że jarosławski rynek kryje w sobie wiele skarbów z burzliwej przeszłości naszego miasta. Pochówek wiedźmy, to tylko jedno z wielu ujawnionych przez archeologów znalezisk z ostatnich tygodni. Rynek w Jarosławiu kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic!

Okazała kolegiata pw. Wszystkich Świętych stała niegdyś w miejscu pl. św. Michała, czyli u zbiegu ulicy Grodzkiej i płyty rynku. Archeolog Monika Broszko opowiedziała nam co udało się ujawnić podczas prac prowadzonych na jarosławskim rynku w ostatnich tygodniach. Natrafiono tam na pochówki szkieletowe i ujawniono fragment dawnego, przykościelnego cmentarza.

- Sam kościół powstał prawdopodobnie w latach 1440-1470. W trakcie prac natrafiono kilkukrotnie na fragmenty dawnego muru cmentarnego, dzięki czemu znamy przybliżony zasięg dawnego cmentarza. W zasięgu cmentarza założono wykop o długości około 13 m i szerokości około 2 m – opisuje Monika Broszko.

Dodaje, że udało się tam ujawnić 45 pochówków ułożonych na różnych poziomach i w różnej orientacji, a także wiele przemieszanych i uszkodzonych szczątków kostnych. Jednym z powodów tego, mogły być prace ziemne z lat 60-tych.

Monety wkładane do gardła i pochówki "wampiryczne". Jarosławski rynek kryje wiele tajemnic

W czasie prac archeologicznych znaleziono m.in. krzyże, gwoździe trumienne, szkaplerze czy koraliki z różańca.

- Interesujący jest pochówek dziecka z bursztynowym koralikiem, które mogło mieć na szyi na jakimś sznureczku. Odkryto również pochówek mężczyzny z kobietą i dzieckiem. Mężczyzna miał otwór po kuli, miedzy oczami, która zachowała się wewnątrz czaszki

– opisuje Monika Broszko.

Dodaje również, że wyposażenia grobów są ubogie, natomiast zachowane na różnych poziomach cmentarza fragmenty ceramiki i kafli sugerują koniec XVI wieku, oraz wiek XVII, czyli czas burzliwy dla Jarosławia oraz całego kraju. W czasie prac na jarosławskim rynku odkryto również pochówki z monetami włożonymi zmarłemu do gardła lub ust, a także rozsypane w trumnie, często wokół głowy lub za prawym uchem.

- Pochówki takie to najczęściej są dzieci, czasem młode kobiety, które znaleziono podczas obecnych badań na jarosławskim rynku. W jednym przypadku zachowały się fragmenty sierści zwierzęcej, co sugeruje wyposażenie zmarłych w monety zawijane w kawałek skórki i wepchnięte głęboko do gardła. Przypadki zawijania monet w szmatki, będące namiastką sakiewki znane są z wielu stanowisk archeologicznych z pogranicza polsko-ruskiego, czy Rzeszowszczyzny. Pochówki tego typu nazywane są "wampirycznymi", ze względu na ich charakterystyczne cechy – wyjaśnia.

- Natomiast do wyjątkowego znaleziska zaliczyć można pochówek starszej kobiety, którą uznano widocznie za "wiedźmę", czy "wampira", ponieważ do gardła włożono jej kilka monet, zaś ostatnią trzymała ściśniętą zębami

– opisuje Monika Broszko.

Jak tłumaczyli sobie niewyjaśnione zjawiska dawni mieszkańcy Jarosławia? Jakie wnioski mamy dzięki pracy archeologów na jarosławskim rynku?

Dowiadujemy się wielu ciekawych szczegółów na temat myślenia dawnych mieszkańców jarosławskiego grodu. Strach przed tym czego nie da się wytłumaczyć, nieobcy był mieszkańcom naszego miasta przed wiekami. Tłumaczenie sobie rzeczy niezbadanych - "czarami", było więc na porządku dziennym.

- Legendy o spragnionych krwi żywych trupach, strzygach i czarownicach rodziły się w minionych wiekach często. Obecnie ludzie kojarzą wampira z eleganckim arystokratą z książki Brama Stokera "Drakula". Ale tradycyjny "wampir", czy "czarownica" kojarzone były kiedyś z dziwnymi przypadkami chorób, deformacji ciała czy nagłych dziwnych śmierci. Widać ludzie zawsze bali się tego czego nie rozumieją, co jest dziwne i niewyjaśnione. Szukano w ten sposób winnych różnych epidemii, klęsk głodu, pożaru czy nagłych śmierci lub po prostu efektów rozkładu ciała człowieka. Zapewne takie praktyki w XVII wiecznym Jarosławiu zaskoczą niejednego

- zauważa Monika Broszko.

Monety znalezione pod płytą rynku w Jarosławiu, są bardzo zniszczone i nie udało się na razie ich zidentyfikować. Na podstawie ich rozmiarów, kształtu oraz okresu z jakich pochodzą pochówki, przyjęto wstępnie, że mogą to być tzw. "boratynki" czyli miedziane szelągi Jana Kazimierza.

- Monety znajdowane były często w grobach z różnych okresów. Z czasem zwyczaj ten zanikł. W XVI w. wśród wyposażania grobowego , w niektórych grobach zaczynają pojawiać się ponownie na obszarze Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Kulminacja zwyczaju wyposażania zmarłych w pieniądze pojawia się w XVII w. Być może początkowo związany był on z wkładaniem monet z krzyżem, jako symbole chrześcijańskie. Z czasem zaczął w niektórych regionach zamieniać się na obrzędy i praktyki "przeciw wampiryczne". Był to rodzaj remedium na ogromną i niszczycielską "moc" zmarłego - opowiada Monika Broszko.

Badania archeologiczno-antropologiczne były prowadzone na jarosławskim rynku do głębokości 150 cm od poziomu płyty. Zostały już zakończone. Ich wyniki są teraz w opracowaniu.

Trwa wielki remont rynku w Jarosławiu. Zobaczcie jak wygląda...


Zobacz też: Lot drona nad Jarosławiem

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto