Pomysł w głowie Bartosza Motyki narodził się już jakiś czas temu. Jak dowiadujemy się od jego rodziców, nie powiedział o swoim planie od razu, a dopiero, kiedy był pewien, że uda się wszystko "dopiąć". W swoją ok. miesięczną podróż wyruszył w czwartek z Pl. Śreniawitów w Rzeszowie.
- To dla mnie przede wszystkim przygoda. Trzy lata temu wybraliśmy się z dziewczyną na rowerach nad morze, do Gdańska. Wyprawa trwała pięć dni, stwierdziłem, że nie było na tyle ciężko, żebym nie dojechał gdzieś dalej. Zdecydowałem, że będzie to Gruzja. Chciałem pomóc Fundacji Pro Spe i przy okazji spełnić swoje marzenie - opowiada Bartosz Motyka, wolontariusz Fundacji Pro Spe z Rzeszowa.
25-latek w Gruzji już był i to w ramach wolontariatu spod skrzydeł fundacji, w której jest już od kilku lat. Na miejscu pomagał m. in. w budowie przedszkola czy ośrodka dla potrzebujących. Teraz jego "wycieczka" również może zakończyć się pomocą potrzebującym, bo Bartosz po odpoczęciu nie zamierza próżnować. Podkreśla, że ciągle są tam potrzebne remonty, pomoc ludziom biednym czy obłożnie chorym.
Z Rzeszowa do Gruzji na rowerze. 3,5 tys. km w miesiąc chce pokonać Bartosz Motyka
Trasę przejazdu Bartosz Motyka ustalił sam. Będzie ona wyglądała następująco:
- Słowacja
- Węgry
- Rumunia
- Bułgaria
- Turcja
- Gruzja, konkretnie Tbilisi
- Jest to najdłuższa moja podróż rowerem. Mam pozytywne nastawienie i w siebie wierzę. Wiem, że będzie dobrze. Jeździłem na rowerze codziennie, nie chciałem, żeby podejście było z marszu. Musiałem też przysiąść nad logistyką: wyznaczeniem trasy, ustaleniem, co ze sobą zabrać, gdzie szukać noclegów - wymienia 25-latek.
Dodaje, że najważniejszym ekwipunkiem jest zapasowy osprzęt do roweru. Zabrał ze sobą też ubrania, leki i namiot ze śpiworem. Zdradza nam, że najtrudniejszy może być dla niego przejazd przez polsko-słowackie góry. "Później będzie z górki".
Podróż Bartosza Motyki rowerem do Tbilisi. Fundacja dumna, że wolontariusz spełnia marzenie
Fundacja Pro Spe wspiera Bartosza Motykę w jego nietypowej wyprawie. Jej członkowie są bardzo dumni, że ich kolega podejmuje się tak ekstremalnej akcji.
- Bogactwo naszej fundacji polega na tym, że składa się z prywatnych inicjatyw wielu ludzi: czy to "pozytywnie szaleńcze" pomysły jak przejazd rowerem do Gruzji, czy organizowanie akcji wsparcia projektów, które realizujemy. Bartosza wspieramy dobrym słowem i kibicowaniem, żeby przede wszystkim bezpiecznie dojechał - mówi ks. Maciej Gierula, pomysłodawca i fundator Fundacji Pro Spe.
I dodaje, że martwi się o Bartosza, ale ma nadzieję, że bezpiecznie dojedzie. Zapewnia też, że będzie mógł liczyć na pomoc fundacji w każdym zakątku świata i o każdej porze. Troskę wykazują również rodzice oraz dziewczyna Bartosza. Jednak wiedzą, że wolontariusz na pewno sobie poradzi.
- Najważniejsze, żeby był zdrowy i szczęśliwie dojechał. Z resztą sobie poradzi, bo jest bardzo kreatywny - żartuje matka Bartosza Motyki.
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?