Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” promuje młodych piłkarzy. Świetny przykład - Bartosz Bida

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Bartosz Bida obecnie jest piłkarzem Jagiellonii Białystok
Bartosz Bida obecnie jest piłkarzem Jagiellonii Białystok Polska Press
Trwa jubileuszowa XX edycja Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. To w tych rozgrywkach występowali kiedyś Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek czy Piotr Zieliński. W Turnieju przed laty grał również Bartosz Bida, wychowanek Stali Rzeszów, obecnie gracz Jagiellonii Białystok.

Niespełna 19-letni Bartosz Bida swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Stali Rzeszów. W Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” grał jednak w drużynie Uczniowskiego Klubu Sportowego „19”. Dlaczego?

– Bartek trenował razem w Stali z moim synem i zaproponowałem, aby zagrał w tej drużynie, bo jeśli dobrze pamiętam, to w rozgrywkach nie mogły brać udziału kluby sportowe. Jako klub uczniowski byliśmy sporą niespodzianką i zajęliśmy drugie miejsce w województwie. Pamiętam, że finał przegraliśmy w karnych z Polonią Przemyśl. Bartek razem z moim synem pojechali później na finały w drużynie Podkarpacia, która pod wodzą Karola Wołoszyna zajęła w Chorzowie trzecie miejsce – wspomina Robert Kwiatkowski, kierownik drużyny UKS „19”.

Turniej ogląda wielu skautów

Każda edycja Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to okazja do pokazania się szerszemu gronu.

– Najlepszym przykładem, że można się wypromować, jest właśnie choćby Bartek Bida, który przecież swoje pierwsze kroki stawiał właśnie w tym Turnieju. Udział w nim to szansa, aby zaistnieć w większej piłce, futbolu przez duże „F”. To okazja, aby znaleźć się w notesach wielu skautów, którzy bardzo często obserwują te rozgrywki. A już na finałach ogólnopolskich w Warszawie czy meczach na stadionie PGE Narodowym aż roi się od przedstawicieli wielu klubów – mówi Sławomir Ferenc, rzecznik prasowy Podkarpackiego ZPN i koordynator Turnieju w Rzeszowie.

Najpewniej to właśnie podczas udziału w tym Turnieju w oko wpadł bohater tej historii.

– Pewnie trochę ludzi zwróciło tam na mnie uwagę, zapisano moje nazwisko w kilku notesach i przyglądano się, jak wygląda mój rozwój. Nie można wykluczyć, że miało to wpływ na moją przygodę z piłką – mówił nam sam Bartek.

Rodzinny chłopak

– Tych zapytań w jego sprawie było sporo. Bartek jest jednak chłopakiem bardzo rodzinnym i nie chciał wyjeżdżać w Polskę w fazie gimnazjum. Jego ówczesnym trenerom Katarzynie Wis i Adamowi Domaradzkiemu udało się go z czasem przekonać do wyjazdu i uważam, że to był bardzo dobry ruch – stwierdził Robert Kwiatkowski.

O wspomnianym duecie trenerskim nie zapomina również Bartek.

- Kluczowym momentem w Stali Rzeszów było przejęcie mnie przez trenerów Adama Domaradzkiego i Katarzynę Wis. To oni zmienili mi pozycję na napastnika. To był w mojej opinii najważniejszy moment w moim rozwoju – przyznaje.

Legii odmówił…

Patrząc na jego obecne warunki fizyczne trudno uwierzyć, że w pewnym momencie był wystawiany na środku obrony. – Wtedy byłem wyższy od kolegów. Teraz jestem jednym z najniższych na boisku – uśmiecha się.

– Zresztą właśnie jako środkowy obrońca byłem na testach w Legii Warszawa. Wypadłem na nich pozytywnie, ale nie zdecydowałem się przejść do Legii. Rok później byłem już napastnikiem i przeniosłem się do Jagiellonii Białystok – słyszymy.

To, że Bartek jest obecnie w tym a nie innym miejscu, zawdzięcza w pewnym sensie swojemu starszemu bratu.

– To on chciał grać w piłkę, mama znalazła w gazecie ogłoszenie o naborze do Stali Rzeszów i tak to się zaczęło. To był pomysł brata i on to zapoczątkował, ale wyszło tak, że ja się przebiłem, a jemu się nie udało – opowiada.

Według Roberta Kwiatkowskiego o tym, że Bartek zawędrował do ekstraklasy, zadecydowały trzy cechy.

Po pierwsze: upór

Wręcz niesamowity upór i determinacja. On potrafił, jak coś nie szło po myśli jego i drużyny, kłaść się na boisku i płakać ze złości. W końcówkach meczów potrafił ostatkiem sił biegać i walczyć do samego końca. Dla niego nie było przegranych piłek. On zawsze do końca wojował.

Po drugie: pracowitość

Pracował znacznie więcej niż inni. Po treningach chłopcy często zajmowali się różnymi innymi rzeczami, a Bartek przyjeżdżał do domu, to wiem z opowiadań jego mamy i nie mam powodów, aby nie wierzyć, brał piłkę i kopał pod domem ze starszym bratem. Był nie do zdarcia.

Po trzecie: skromność

Bartek do dzisiaj jest bardzo skromnym chłopakiem. Woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Bardzo szanuje to, co ma.

Pójść śladami Bartka.

Na Podkarpaciu powoli kończą się obecnie turnieje gminne i powiatowe, po których poznamy uczestników finału wojewódzkiego.

– A po nim najlepsi pojadą do Warszawy, gdzie przez trzy dni powalczą o awans do decydujących meczów, które odbywają się na PGE Narodowym, kilka godzin przed finałem Pucharu Polski – mówi Sławomir Ferenc.

Smak występu na Stadionie Narodowym zna Karol Delikat, piłkarz Stali Rzeszów U-12. Dla niego i innych młodych piłkarzy historia Bartka Bidy może być inspiracją.

– Oczywiście staram się śledzić, jak sobie radzi w ekstraklasie. Wiem też, że grał w tym Turnieju. Ja już raz zasmakowałem gry na Stadionie Narodowym, ale chciałbym tam się pojawić ponownie. Wiem jednak, że będzie ciężko i jeszcze długa droga przed nami. Może i ja wpadnę w oko jakimś skautom – uśmiecha się Karol Delikat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” promuje młodych piłkarzy. Świetny przykład - Bartosz Bida - Nowiny

Wróć na podkarpackie.naszemiasto.pl Nasze Miasto