Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trwa wojna burmistrza i radnych PiS. Burmistrz twierdzi, że radni nagrali go bez jego wiedzy. Radni mówią, że chodziło im o nagranie z sesji

Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
Burmistrz i radni przedstawiają zupełnie różne wersje wydarzeń w sekretariacie w ratuszu. Sprawa wydarzyła się jeszcze przed ogłoszeniem stanu zagrożenia epidemiologicznego, kiedy urząd pracował normalnie. Czy konflikt zakończy się w sądzie?

Wszystko zaczęło się od wpisu burmistrza Waldemara Palucha na facebooku, do którego dołączył dwa pisma do radnych, w których pyta ich, na jakiej podstawie nagrali ich rozmowę, nie informując go o tym.

(...)odwiedzili mnie niespodziewanie dwaj radni, którzy chcieli koniecznie i natychmiast wyjaśnić pewną sprawę. Na szybko, w sekretariacie, wyjaśniłem to, co było od ręki możliwe, ale na tym nie chcieli poprzestać. Wychodząc z sekretariatu oświadczyli, iż nagrali, nie informując mnie o tym, naszą wcześniejszą rozmowę

- napisał burmistrz Jarosławia.

Chodziło o radnych PiS Piotra Kozaka i Mariusza Waltera. Chcieli oni zobaczyć dokumenty przenośnego stoiska do promowania miasta.

Radni: Chodziło nam o nagranie z sesji, nie nagrywaliśmy burmistrza

- Już w trakcie sesji zapowiedziałem, że przyjdę w tej sprawie do urzędu. Przyszliśmy razem z radnym Mariuszem Walterem, burmistrz przyjął nas w sekretariacie. Poszliśmy do pana burmistrza, ponieważ od urzędników, nie otrzymaliśmy satysfakcjonujących nas dokumentów. W trakcie rozmowy przypomnieliśmy burmistrzowi jego słowa z ostatniej sesji. Pan burmistrz powiedział nam, że przytoczonych przez nas słów na sesji nie powiedział. Wyszliśmy i za 10 minut wróciliśmy z przygotowanym na telefonie momentem nagrania sesji - mówi Piotr Kozak, radny PiS.

Radny Kozak mówi, że do sekretariatu przyszedł z ustawionym na konkretny czas, nagraniem transmisji sesji rady miasta.

- Dowiedzieliśmy się, że pan burmistrz się już z nami nie spotka, ponieważ nie ma już czasu. Powiedziałem do pani sekretarki, żeby przekazała burmistrzowi, że jest nagranie sesji rady miasta z tymi słowami, o które nam chodziło. Następnego dnia ja i pan radny Walter otrzymaliśmy pisma, w którym burmistrz zarzuca nam nielegalne nagrywanie go, co nie miało miejsca i żaden z nas nic takiego nie mówił. Już zostały podjęte przeze mnie kroki prawne, ale o szczegółach nie chcę na razie mówić

- kontynuuje radny Kozak.

Burmistrz: Nagrywanie bez powiadomienia, nie jest dopuszczalne

Z kancelarii burmistrza otrzymaliśmy opis sytuacji, który jest zupełnie inny od wersji radnych PiS. - Dwaj panowie radni, po krótkiej rozmowie z burmistrzem przeprowadzonej w sekretariacie wyszli, by za kilka minut wrócić i próbować ponownie porozmawiać z burmistrzem. Kiedy okazało się to niemożliwe, jeden z radnych powiedział w sekretariacie, że ma w telefonie, który pokazał, zarejestrowaną rozmowę o długości 4:58 i żeby tę informację burmistrzowi przekazać. Radni nie wspominali, że jest to nagranie z sesji, słowo "sesja" w ogóle nie padło i nie było też żadnej sugestii związanej z sesją. Kontekst związany z kwestią nagrania sugerował spotkanie z burmistrzem w sekretariacie, jakie miało miejsce chwilę wcześniej, z tego też powodu burmistrz skierował zapytanie do radnych o podstawę prawną dla dokonania nagrania. Reakcja burmistrza w tej sprawie wyrażała się dezaprobatę dla nagrywania go bez wcześniejszego powiadomienia go o tym i przekazania informacji o tym dopiero po fakcie, już bez jego udziału - odpisała nam Iga Kmiecik, rzeczniczka UM w Jarosławiu.

- Mówiliśmy o nagraniu z sesji, a nie że nagraliśmy pana burmistrza. Jeszcze nie zadecydowałem jakie, ale podejmę kroki prawne, ponieważ ta sytuacja uderza w moją wiarygodność. Niektórzy ludzie mogą nie chcieć ze mną rozmawiać, bo mogą uznać, że będę ich nagrywał - komentuje sprawę radny PiS Mariusz Walter. Radny zapowiada, że po tej sytuacji nie będzie się już wybierał do gabinetu burmistrza z pytaniami. - Jeśli do kogoś wysyła się pismo, to czeka się na odpowiedź. Tymczasem pan burmistrz wysyła do nas pisma listem poleconym, ja dostaję pismo przed południem, a kilka godzin później pan burmistrz publikuje swój obrażający nas wpis na facebooku i dołącza te pisma. Pan burmistrz często mówi na sesjach, że radni jeśli mają jakieś wątpliwości, to mogą przyjść do odpowiedniego wydziału czy do gabinetu i to wyjaśnić. Po tej sytuacji, nie wiem czy kiedykolwiek tam jeszcze pójdę - dodaje radny Walter.

Zupełnie inaczej sprawę opisuje burmistrz Jarosławia. Z UM otrzymaliśmy stanowisko burmistrza, który poddał się dobrowolnej kwarantannie po powrocie z Norwegii.

- Jestem daleki od chęci zniesławiania kogokolwiek. Uważam jednak, że nagrywanie drugiej osoby, bez powiadomienia jej o tym, nawet w sytuacjach służbowych, nie jest bynajmniej praktyką uznawaną za powszechnie dopuszczalną, zarówno prawnie jak i zwyczajowo - odpisał Waldemar Paluch.

- Nie mam nic przeciwko nagrywaniu mojej osoby w sytuacjach służbowych, jednak oczekiwałbym wcześniejszego powiadomienia o takim zamiarze. Sądzę, że nie tylko mnie metody niejawnego nagrywania źle się kojarzą. Skierowanie sprawy na drogę sądową jest ostatecznością, z którą się liczę, ale wolałbym, aby nie musiało do tego dochodzić - uważa burmistrz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto