– Choruję na cukrzycę, mam kłopoty z chodzeniem, kiedyś ktoś z rodziny odbierał moją receptę na insulinę – skarży się pani Stanisława. – Teraz muszę umawiać się na wizytę do przychodni przy Bukowej.
Pacjenci podejrzewają, że lekarze mają interes w tym, że przewlekle chorzy przychodzą do nich na wizyty.
– Lekarz rodzinny otrzymuje za każdego swojego pacjenta stałą zapłatę, niezależnie od tego czy i ile razy korzystał on z pomocy lekarza – tłumaczy Marta Banaszak-Osiewicz, rzecznik wielkopolskiego oddziału NFZ. – Wysokość stawki zależy jednak od wieku pacjenta oraz współistnienia wybranych chorób przewlekłych.
W przypadku niektórych przewlekle chorych lekarz otrzyma potrójną stawkę tylko pod warunkiem, że udzieli mu w ciągu roku nie mniej, niż jednej porady na kwartał.
Sami lekarze tłumaczą, że wizyta pacjenta daje im większą kontrolę nad tym, co dzieje się z lekami, które wypisują.
– To są często silne leki uspokajające czy psychotropowe, które wypisujemy osobom przewlekle chorym. Bierzemy odpowiedzialność za to, co się potem z tymi medykamentami dzieje – tłumaczy Małgorzata Dzikowska, kierownik przychodni przy ulicy Bukowej. – Zdarzało się u nas, że pacjenci nieubezpieczeni brali leki na kogoś ze swojej rodziny.
Doktor Dzikowska zapewnia, że jeśli zna pacjentów i leczy ich od lat, nie mają oni problemów z receptami.
– Kiedy mam absolutną pewność, że leki trafią do odpowiedniej osoby, wtedy wystarczy, że pacjent zadzwoni, wskaże osobę, która odbierze receptę i ja ją wypiszę – zapewnia.
Lekarze podkreślają, że nie chcą utrudniać życia pacjentom, ale dbają o ich bezpieczeństwo oraz własne fundusze.
– Mieliśmy przypadek, że pacjent przyszedł z karteczką i zażądał wypisania antybiotyków dla psa. Nie możemy narażać się na kary, a takie postępowanie daje nam większą możliwość kontroli – mówi doktor Dzikowska. – Wiem, że ostrzejsze przepisy uderzają w uczciwych pacjentów, ale jednocześnie zapobiegają nadużyciom. Złotego środka tutaj nie ma – kończy.
W wielu przychodniach lekarze radzą sobie jednak inaczej i pacjenci nie muszą stać w długich kolejkach po to tylko, żeby odebrać receptę.
– Każdy pacjent ma kartę choroby i wystarczy do niej zajrzeć, żeby przekonać się, jakie leki ma zalecone przez specjalistę i w jakich dawkach – mówi Krzysztof Musiałek, lekarz rodzinny z przychodni przy ul. Wyspiańskiego. – Naszym pacjentom wypisujemy leki na karteczki, a pacjent przewlekle chory i tak zazwyczaj przychodzi na wizytę przynajmniej raz w miesiącu.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?