Zamordowany przez hitlerowców dominikanin jest patronem Jarosławia od 2005 r. Za projekt i wykonanie muralu, który będzie odsłonięty w dniu patrona - 9 czerwca - odpowiada jarosławski artysta Marek Gliwa. Jest znany szczególnie z rysunku satyrycznego. Jak radzi sobie z trudnym tematem przeniesienia na ścianę tragicznej historii o. Czartoryskiego?
- W pierwszej chwili temat był dla mnie dość odległy. Przeczytałem jednak książkę Jana Grzegorczyka „O bogatym młodzieńcu, który odszedł zasmucony” i wtedy ta postać i jej tragiczna śmierć, stała się dla mnie prawdziwa – opowiada Marek Gliwa.
- Na muralu przedstawiam go w momencie najtrudniejszego wyboru w życiu, kiedy postanowił zostać z ciężko rannymi powstańcami warszawskimi i niedługo potem został zamordowany.
Michał Czartoryski, dominikanin pochodzący z Pełkiń k. Jarosławia, zginął w trakcie Powstania Warszawskiego w piwnicach szpitala na warszawskim Powiślu. Mural, który przedstawia jego postać, łączy w sobie kilka motywów. Jest tutaj Warszawa, klasztor Dominikanów w Jarosławiu, powstańcy, żołnierze niemieccy. Postać patrona będzie kolorowa. Modli się on na różańcu, który sięga leżących u dołu rannych powstańców.
ZOBACZ TEŻ:
- Zamysł jest taki, że jego postać modląc się i dodając otuchy ciężko rannym, przywołuje obraz rodzinnych stron i jarosławskiej Piety z klasztoru Dominikanów. Mamy tutaj też kościół św. Teresy od Dzieciątka Jezus na warszawskim Powiślu, w którym rozpoczął powstańczą, kapłańską posługę. Są też takie elementy jak herb Jarosławia czy herb dominikanów. Wszystko jest w formie monochromatycznego rysunku, poza główną postacią, która jest kolorowa i żywa na tle reszty – opowiada Marek Gliwa.
Trzeba poświęcić się tylko tej pracy
Artysta związany z legendarną galerią rysunku satyrycznego „Pirania” przyznaje, że praca przy muralu jest dla niego nowa, ale sama wielka forma tego gatunku nie przeraża go.
- Dla mnie to pierwszy mural, ale mam doświadczenie przy pracy nad projektami takich rozmiarów. W przeszłości robiłem dekoracje, plansze, elementy scenografii. Ta praca jest specyficzna przez to, że pracując na rusztowaniu, nie ma odejścia i spojrzenia na to z dobrej odległości. Trzeba mocno trzymać się projektu i wszystkich wymiarów. Jest ryzyko, że można pokręcić coś w postaciach, przekłamać proporcje – zaznacza.
Na sam projekt poświęcił kilka miesięcy, od września ubiegłego roku do lutego. Od kwietnia musiał wycofać się z innych aktywności zawodowych, by poświęcić się tylko tej pracy.
- Mam zakończyć pracę do czerwca. Muszę mieć spokojną głowę i czyste myśli. Trzeba codziennie coś przemy- śleć, sprawdzić. Wykorzystuję dobrą pogodę, używam szybkoschnących farb, żeby w trakcie pracy deszcz czegoś nie zepsuł. Czas do czerwca wydaje się długi, ale tak naprawdę to wcale nie jest go za dużo. Projekt jest autorski, ale w realizacji pomaga mi kilka innych osób, a współpracownicy przejęli moje obowiązki w firmie. To specyficzna praca.
- Są takie elementy, które z bliska wydają się niedopracowane, ale dają zupełnie inny efekt, kiedy patrzy się na nie z daleka
– opowiada.
Niektóre elementy mają szablony w skali 1 do 1. Przeniesienie na ścianę reszty ułatwiają rozrysowane wymiary na planszy z projektem.
Zobacz też: W Moskwie powstają piłkarskie murale. Mają przypominać o zbliżającym się mundialu
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?