Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piąta część "Jarosławskiej Księgi Kresowian" odsłania kolejne historie rodzin przesiedlanych na ziemię jarosławską

Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
Wojewódzkie Towarzystwo Turystyczno - Krajoznawcze w Tarnopolu. Fotografia grupowa członków towarzystwa w 1927 roku.
Wojewódzkie Towarzystwo Turystyczno - Krajoznawcze w Tarnopolu. Fotografia grupowa członków towarzystwa w 1927 roku. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Odkąd w Jarosławiu zostało reaktywowane Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, a potem zostało zawiązane jeszcze stowarzyszenie "Dziedzictwo Kresów", temat liczby i dziejów Kresowian, którzy przybyli na ziemię jarosławską przewijał się coraz częściej.

- Padały pytania ile było tych Kresowian? Wiedzieliśmy że dużo, ale nie znaliśmy dokładnej liczby. Jednak rozglądając się wokół siebie, każdy z nas potrafił wymienić rodziny, które przyjechały tutaj z okolic Lwowa, Tarnopola, czy Jaworowa - mówi Elżbieta Rusinko z jarosławskiego stowarzyszenia "Dziedzictwo Kresów".

Pierwsza „Jarosławska Księga Kresowian” została wydana w 2015 roku. Stowarzyszeniu „Dziedzictwo Kresów” z Jarosławia, udało się wtedy zebrać materiały dotyczące 70 rodzin. Pomogły w tym m.in. ankiety rozdawane w szkołach. Materiały te, wydano w formie książki w bardzo niewielkim nakładzie około 200 egzemplarzy i tak powstała pierwsza księga.

- Zaczęły spływać do nas kolejne informacje, że są kolejne rodziny. Dzięki jednej z pań dotarliśmy do kilku kolejnych i takie historie powtarzały się każdego roku. Łącznie przedstawiliśmy do dzisiaj losy około 200 rodzin

– zaznacza Elżbieta Rusinko.

Kiedy wydawało się, że ciężko będzie znaleźć kolejne, wciąż udawało się docierać do następnych. Wydawane były kolejne księgi.

Losy rodzin przedstawione w tych publikacjach, dotyczą przesiedleń w okresie od 1944 do 1947 roku.

- Na podstawie kwerend w przemyskim archiwum wiadomo, że na ziemię jarosławską przybyło kilka tysięcy takich rodzin, więc ta liczba jest naprawdę pokaźna. Bardzo często w dokumentach są tylko liczby, ale są też i dane z nazwiskami. Dzięki temu udało nam się dotrzeć do osób z tych transportów albo ich potomków - dodaje Elżbieta Rusinko.

Liczby są na tyle duże, że planowane są kolejne części publikacji. Do pracy nad nimi, motywują także reakcje czytelników. "Jarosławskie Księgi Kresowian" są czytane nie tylko przez ludzi wywodzących się z Kresów, ale sięgają po nie również ci, którym ta tematyka wydaje się ciekawa. Okazuje się, że wiele osób odkrywa to, że np. szkolna profesorka pochodziła z Tarnopola, a sąsiadka ze Lwowa.

- Jest to cenne źródło wiedzy o naszej wspólnej historii. Dowiadujemy się z niego, że ludność Jarosławia w znacznej mierze jest napływowa. Ci ludzie wnieśli tutaj swoje obyczaje, zwroty językowe i tradycje. Do dzisiaj jest tak, że niektóre słowa, które są używane w różnych domach, dla jednych są niezrozumiałe, a z kolei inni nie mają problemu z tym aby zrozumieć znaczenie tych zwrotów

- opowiada Elżbieta Rusinko.

Co łączy wszystkie historie przesiedlanych rodzin? - Historia każdej jest inna, ale łączy je pewien tragizm i nadzieja na to, że wrócą. Wielu ludzi nie chciało przenosić się na tzw. ziemie odzyskane w okolice Wrocławia, bo wciąż myśleli, że jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Elementem, który łączy historie tych rodzin jest nadzieja, że będą mogli wrócić do dawnych domów, dlatego wybierano nasze okolice – dodaje Elżbieta Rusinko.

Znane są historie takie, że babcia czy dziadek nie pozwalali rozpakowywać swoich rzeczy, bo byli przekonani, że za chwilę będą wracać. Były też takie osoby, które po 2-3 latach wiedzieli już, że powrotu nie będzie i przestawali w ogóle mówić na temat wcześniejszych lat życia.

- Chcieli odciąć tamten etap. Słuchaliśmy też historii o babciach czy dziadkach, którzy palili pamiątki przywiezione ze sobą. Było to dla nich zbyt bolesne. Dotarliśmy przynajmniej do pięciu takich rodzin, w których usłyszeliśmy od wnuków, że jest im przykro, ale nie mają żadnych zdjęć, ponieważ babcia spaliła wszystkie

- opowiada Elżbieta Rusinko.

Wydanie piątej, ostatniej części "Jarosławskiej Księgi Kresowian", było możliwe dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Jarosławia. Ze strony jaroslawskaksiegakresowian.pl, można pobrać wszystkie części.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto