Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ebola, Marburg czy coś równie krwawego? Arsenał broni biologicznej Rosji

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Władimir Putin w szpitalu zakaźnym, marzec 2020
Władimir Putin w szpitalu zakaźnym, marzec 2020 kremlin.ru
Rosja oskarża Ukrainę i USA, że wspólnie pracują nad bronią biologiczną. To oczywiście kolejne kłamstwo Moskwy, ale niepokojące. Dlaczego? Bo może oznaczać, że to Rosjanie użyją w wojnie broni biologicznej. A mają jej pokaźny arsenał.

Organizacja Narodów Zjednoczonych 11 marca oświadczyła, że nic jej nie wiadomo o żadnym programie broni biologicznej na Ukrainie. Rosja zażądała zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, aby odnieść się do zarzutów o amerykańską „działalność biologiczną” na Ukrainie - zarzutów, na które nie ma żadnych dowodów, a którym zaprzeczają zarówno Waszyngton, jak i Kijów. Izumi Nakamitsu, wysoki przedstawiciel ONZ do spraw rozbrojenia, powiedział Radzie, że ONZ „nie wie” o żadnym programie broni biologicznej na Ukrainie.

- Ukraina nie ma programu broni biologicznej. Nie ma ukraińskich laboratoriów pracujących nad bronią biologiczną, popieranych przez Stany Zjednoczone - powiedziała ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield podczas niedawnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zwróciła uwagę, że Rosja nie ma żadnych dowodów na poparcie tych twierdzeń, ale ma za sobą historię fałszywego oskarżania innych krajów o postępki, których sama się dopuszcza.

Dezinformacja wymierzona w Ukrainę
Rosja nie wymyśla nowych kłamliwych oskarżeń, po prostu powiela stare, wcześniej używane wobec innych krajów. Schemat jest ten sam: Amerykanie prowadzą prace nad bronią biologiczną na terytorium wschodnioeuropejskiego sojusznika, w tajemnicy i omijając w ten sposób własne krajowe przepisy. W rosyjskich mediach pojawiały się np. w 2018 roku fake newsy o prowadzonym przez Amerykanów laboratorium w Gruzji, gdzie rzekomo prowadzono prace nad bronią biologiczną i na dodatek testowano różne specyfiki na mieszkańcach kraju. Zarzuty podobnego rodzaju pojawiały się też w Rosji wobec Łotwy. Oczywiście, jak w przypadku rosyjskich dezinformacji, była w tym prawda, czyli faktycznie laboratoria działały, tyle że nie prowadzono w nich badań nad bronią biologiczną.

Podobnie jest teraz z Ukrainą. Rosja oskarżyła USA i Kijów o pracę z „patogenami niebezpiecznych zakażeń” w 30 laboratoriach na terenie Ukrainy. Faktem jest, że na Ukrainie istnieją dziesiątki laboratoriów, które zajmują się badaniem i ograniczaniem zagrożeń związanych z niebezpiecznymi chorobami. Niektóre z nich otrzymują wsparcie od USA, Unii Europejskiej i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) - podobnie jak ma to miejsce w wielu innych krajach. Nie są to żadne „tajne" laboratoria, bo szczegóły na temat zaangażowania USA w ich pracę można znaleźć choćby na stronie internetowej ambasady USA w Kijowie. Ponadto, w latach 90. XX wieku, po upadku ZSRR, Stany Zjednoczone uruchomiły „Program redukcji zagrożeń biologicznych”, aby zmniejszyć ryzyko związane z bronią biologiczną, która pozostała w krajach takich jak Ukraina. W ramach tego programu niektóre laboratoria otrzymują od USA środki na modernizację i wyposażenie, ale są zarządzane lokalnie, a nie przez USA. Dodatkowo, na mocy porozumienia z 2005 r. Pentagon pomógł kilku ukraińskim laboratoriom zdrowia publicznego w zwiększeniu bezpieczeństwa niebezpiecznych patogenów i technologii wykorzystywanych w badaniach.

Zachód nie kryje zaniepokojenia, że oskarżenia rosyjskie mogą być przygotowaniem do przeprowadzenia ataku z użyciem broni biologicznej „pod fałszywą flagą” tak, aby oskarżyć o jej użycie Ukrainę. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan ostrzegł swojego rosyjskiego odpowiednika gen. Nikołaja Patruszewa o konsekwencjach ewentualnego użycia broni chemicznej lub biologicznej na Ukrainie - przekazał 16 marca Biały Dom. Była to pierwsza rozmowa Sullivana z Patruszewem od początku wojny. Obawy przed użyciem broni biologicznej przez Rosję są uzasadnione – od kilku co najmniej lat wiadomo o posiadaniu przez ten kraj takiego arsenału.

Sowieckie dziedzictwo, rosyjska kontynuacja
Niedługo po gigantycznej aferze związanej z ujawnieniem, że to Rosjanie usiłowali zamordować Siergieja Skripala (2018), Ukraina przekazała przedstawicielom NATO raport, z którego wynika, że Rosja prowadzi prace nad wirusami ebola i wirusami choroby marburskiej pod pozorem badań nad nowymi szczepionkami. Wiele wskazuje na to, że na terenie Rosji prowadzone są prace nad groźnymi dla zdrowia i życia ludzkiego środkami biologicznymi, patogenami, które mogą być wykorzystane jako broń biologiczna. Co ważne, Rosja od dawna nie wpuszcza międzynarodowych ekspertów do obiektów, w których jest podejrzenie, że takie prace prowadzono jeszcze w czasach sowieckich. To sugeruje, że wciąż te prace są tam prowadzone.

Obecny tajny program broni biologicznej w Rosji jest w dużej mierze kontynuacją programu sowieckiego. Już w latach 20. XX w., pod osobistym nadzorem Lenina, rozpoczęto prace nad takimi patogenami jak np. tularemia czy tyfus. Prace nad bronią biologiczną w pewnym momencie były wręcz oczkiem w głowie szefów sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Testowano tę broń na więźniach NKWD w niewielkim, nierzucającym się w oczy budynku niedaleko Łubianki. W latach 70. XX w. Związek Sowiecki przystąpił do „Konwencji o zakazie prowadzenia badań, produkcji i gromadzenia zapasów broni bakteriologicznej (biologicznej) i toksycznej oraz o ich zniszczeniu, sporządzonej w Moskwie, Londynie i Waszyngtonie dnia 10 kwietnia 1972 r.”. Zgodnie z tą konwencją ZSRR powinien zlikwidować wszelkie posiadane zapasy broni biologicznej, i zaprzestać prowadzenia prac nad taką bronią. Tyle że chwilę później, w 1973 roku, sowieckie władze powołały do życia cywilną instytucję pod nazwą Główna Agencja Przemysłu Mikrobiologicznego. W skrócie, znana była jako Biopreparat. Oficjalnie zajmowała się pracami nad szczepionkami, w rzeczywistości kontynuowała prace wcześniej prowadzone nad bronią biologiczną.

Zachód dowiedział się o tym dopiero na przełomie lat 80. i 90. XX w., gdy na Zachód zbiegło dwóch ważnych pracowników Biopreparatu. Najpierw, w 1989 roku do Wielkiej Brytanii uciekł Władimir Pasiecznik. Trzy lata później do USA udało się wyjechać na stałe Kenowi Alibekowi. Z ich relacji wynikało, że realizowany w latach 70. i 80. XX w. przez sowieckie służby program prac nad bronią biologiczną był wielokrotnie większy, niż zakładały zachodnie wywiady. Szacuje się, że mogło być w ten program zaangażowanych nawet 60 tys. osób, z czego ok. 10 tys. naukowców, w tym od 1 tys. do 2 tys. ekspertów zajmujących się wyłącznie śmiercionośnymi truciznami. Prace były prowadzone na terenie całego Związku Sowieckiego, w co najmniej 40 różnych ośrodkach i tak naprawdę nie wiemy dokładnie, ile z nich działa do dnia dzisiejszego. W czasach sowieckich broń biologiczna była opracowywana pod dwojakim kątem. Raz - użycia jej w celach szpiegowskich, czyli w celu dokonania skrytobójstwa. Drugi cel to wykorzystanie broni biologicznej na masową skalę, w wypadku regularnej wojny. W Związku Sowieckim były całe gigantyczne magazyny, gdzie składowano tony wąglika, ospy i innych patogenów, patogenów krzyżowanych, nad którymi specjalnie pracowano w tych laboratoriach, aby one były odporne na wszelkie znane antybiotyki.

Dziś Moskwa wciąż twierdzi oficjalnie, że prac nad bronią biologiczną nie prowadzi, a Rosja jest sygnatariuszem konwencji jako prawny spadkobierca Związku Sowieckiego. Jednak Departament Stanu USA wydał raport, w którym ostrzegł, że tak naprawdę od 1992 r. raporty, które zgodnie z konwencją Rosja musi corocznie przedstawiać, są pełne białych plam. Nie ma tam wielu informacji i na podstawie tych dokumentów nie można stwierdzić kategorycznie, że Rosja prac nad bronią biologiczną nie prowadzi. Jedynym okresem, kiedy Rosjanie byli w tej sprawie transparentni, był początek rządów Borysa Jelcyna. Jelcyn, tak jak w wielu innych sprawach, przyznał się do tego, że Sowieci prowadzili prace nad bronią biologiczną, mimo że byli sygnatariuszem konwencji o broni biologicznej. Ale już od połowy lat 90. coraz częściej zdarzało się, że eksperci międzynarodowi nie byli wpuszczani do rosyjskich laboratoriów. A do laboratoriów w trzech miastach (Kirow, Siergijew Posad i Jakaterynburg) już od końca zimnej wojny nie wpuszczono żadnego zachodniego eksperta, który mógłby stwierdzić, że prac nad bronią biologiczną tam się nie prowadzi. Wspomniany wcześniej Pasiecznik, który jako pierwszy zdemaskował skalę działania Biopreparatu w czasach sowieckich, w 2001 r. zmarł w podejrzanych okolicznościach w Wielkiej Brytanii. Po zamachu na Skripala w 2018 roku syn Pasiecznika zwrócił się do władz brytyjskich, żeby sprawą jeszcze raz się zająć, sprawdzić, czy to nie była zemsta dokonana przez rosyjskie służby.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ebola, Marburg czy coś równie krwawego? Arsenał broni biologicznej Rosji - Portal i.pl

Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto