Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy wielki hetman Jan Karol Chodkiewicz spoczywa w krypcie w kościele św. Mikołaja i św. Stanisława w Jarosławiu?

Kamil Jaworski
Kamil Jaworski
Tama66 / pixabay / zdjęcie ilustracyjne
Jeśli wierzyć relacjom, szczątki Jana Karola Chodkiewicza spoczywają w krypcie w kościele św. Mikołaja i św. Stanisława. Niestety, klejnoty i hetmańską buławę rzekomo zrabowano.

Oficjalna wersja głosi, że hetman Jan Karol Chodkiewicz, jeden z najwybitniejszych dowódców wojskowych, dowodzący m.in. w bitwie ze Szwedami pod Kircholmem w 1605 roku, spoczął w kryptach kościoła w Ostrogu (dziś na Ukrainie). Jednak nie jest to do końca potwierdzone. Od dawna krąży teoria poparta wieloma poszlakami, że Chodkiewicz spoczął w Jarosławiu, skąd pochodziła jego druga żona - Anna Alojza z ks. Ostrogskich. To właśnie w tym mieście poślubił ją w wieku 60 lat w 1620 roku. Jego wybranka miała wówczas lat 20. Małżeństwo nie trwało długo, bo Chodkiewicz zmarł w 1621 roku podczas obrony Chocimia przed Turkami.

Zagadkę grobu Chodkiewicza porusza kilka publikacji. Zbigniew Zięba w książce "Jarosławskie cmentarze”, w rozdziale dotyczącym kościoła p.w. św. Mikołaja i św. Stanisława, opisuje poszukiwania i rzekome odnalezienie grobu Chodkiewicza w krypcie klasztornego kościoła. Tekst zawiera protokoły z przesłuchań świadków wydarzeń z lat 1920-1921, kiedy kościół był remontowany. Protokoły trafiły do Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia w 2008 roku.

Przywiózł je z Genewy Tomasz Wieczorkiewicz, zmarły w 2017 roku syn generała Wacława Wieczorkiewicza, który w latach międzywojennych był dowódcą 24 Dywizji Piechoty i Garnizonu Jarosław. Zięba przytacza też informacje z publikacji Mieczysława Demkowicza-Dobrzańskiego pt. „Legenda czy prawda o grobie hetmana Karola Chodkiewicza w Jarosławiu w świetle historycznych badań”. To wydana w 1936 roku w Jarosławiu pozycja licząca niecałe 30 stron.

Zwłoki miały wykraść zakonnice

Teren jarosławskiego opactwa kryje wiele tajemnic. Kościół, który góruje dzisiaj nad wzgórzem św. Mikołaja i zabudowaniami klasztornymi, nie był pierwszą świątynią na tym terenie. Miejsce to jest uznawane za pierwotną lokalizację Jarosławia, zanim miasto zostało ulokowane w 1375 roku w miejscu dzisiejszego rynku. Zbigniew Zięba pisze, że drewniany kościół św. Mikołaja był już opisywany w 1383 roku.

W 1611 roku właścicielka Jarosławia, Anna Ostrogska - matka Anny Alojzy, drugiej żony Chodkiewicza, sprowadziła benedyktynki, które po zajęciu starego kościoła w kilkanaście lat później doczekały się murowanej świątyni p.w. św. Mikołaja i św. Stanisława, który stoi do dziś. Jednak to w podziemiach starego kościoła, rozebranego w 1757 roku, rzekomo odnaleziono grób hetmana. Miało to nastąpić w 1732 roku. Trumny hetmana i jego drugiej żony Anny Alojzy miały zostać potem przeniesione do krypty w nowym kościele. Do dziś nie rozwiązano jednak zagadki, czy był to grób, czy jedynie płyta pamiątkowa.

- Jest wiele sensacyjnych relacji na ten temat, ale nie ma niepodważalnych dowodów

- mówi o swoich wątpliwościach Zbigniew Zięba.

Przyjrzyjmy się więc relacjom. Demkowicz-Dobrzański w książeczce z 1936 roku podaje, że po śmierci w 1621 roku hetmana pochowano w Ostrogu. Jego druga żona, jarosławianka Anna Alojza, zabrała zwłoki męża do Wielkopolski w obawie przed Kozakami, potem pogrzebała je w kościele św. Macieja w Krakowie. Anna Alojza umarła w 1654 roku. Pochowano ją pierwotnie w jezuickim kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Jarosławiu. Potem jej zwłoki zostały przeniesione do Krakowa i złożone obok męża. Po III wojnie północnej szczątki małżonków zostały przewiezione przez Jarosław do Ostroga, gdzie w 1722 roku odprawiono uroczysty pogrzeb. To oficjalna wersja wydarzeń.

„Inna wersja (…) utrzymuje, że z pomocą możnych rodzin z Ostroga zwłoki hetmana i jego żony zostały przez jarosławskie zakonnice wykradzione i złożone w nieczynnym już wówczas kościele św. Mikołaja w Jarosławiu. Miałoby to być wytłumaczeniem, dlaczego o tajemniczych przenosinach zwłok nie ma wzmianki w kronikach klasztoru” - czytamy w książce Zbigniewa Zięby.

Grób czy tylko płyta?

Co odkryto w 1732 roku w nieistniejącym już kościele św. Mikołaja? Demkowicz-Dobrzański w swej publikacji stara się udowodnić, że był to grób. Dowodem ma być rękopis biskupa Sierakowskiego z Biblioteki Ossolińskich we Lwowie. Otóż inwentaryzujący kościoły na tym terenie biskup stwierdził, że w kościele św. Mikołaja był grób.

„Czy biorąc sprawę poważnie, można przypuścić, aby taki spec, jak biskup Sierakowski nie potrafił odróżnić płyty pamiątkowej (…) od grobu Chodkiewicza?”

- pyta Demkowicz-Dobrzański, krytykując oponentów. Zwraca też uwagę, że umieszczanie płyt kamiennych było niespotykane wtedy w Polsce nawet w dużych katedrach, a tym bardziej w kościołach drewnianych.

Jak i kiedy badano rzekome szczątki Chodkiewicza i jego małżonki? Zbigniew Zięba opisuje prace prowadzone w kościele w latach 1920-1921. Natrafiono wtedy na dwie trumny. Według relacji świadków, w jednej z nich (podwójnej, w środku znajdowała się kolejna) był szkielet „dobrze zbudowanego mężczyzny o dużej silnie sklepionej czaszce z dobrze utrzymanym jasnym wąsem (…). Trup był ubrany w kontusz spłowiały (…), uzębienie wskazywało, że był to człowiek niemłody. W tym stanie robił wrażenie już obrabowanego. Druga, nieco mniejsza trumna (…) zawierała szkielet kobiety o małej czaszce, dobrze utrzymanych długich jasno-blond włosach”.

Jedną z poszlak, że natrafiono na szczątki hetmana, miał być ciemny kolor kości, co było ponoć skutkiem złożenia ich w wilgotnych podziemiach kościoła w Ostrogu. Inne szczątki pochowane w jarosławskich kryptach były „gipsowo białe” dzięki temu, że przebywały w świątyni jarosławskich benedyktynek w „grobowcach idealnie suchych”. Szczątki wszystkich zmarłych zostały przeniesione do nowych trumien i złożono je w krypcie, a stare trumny spalono. W 1936 roku kryptę ponownie otworzono w celach badawczych. Przy tej okazji przesłuchano także komisyjnie wiele osób, z których to przesłuchań protokoły przywiózł do Polski syn gen. Wieczorkiewicza.

O tajemnicy pisała prasa

Jeden z murarzy zeznał, że przy ustawianiu rusztowania wewnątrz kościoła, w odległości jednego metra od kaplicy północnej, natrafiono na grobowiec, w którym były dwie trumny ustawione jedna na drugiej. Jedna z nich była podwójna, ale po jakimś czasie, kiedy wrócił na to miejsce, szkielety miały już być porozrzucane po grobowcu, a mieli to zrobić uczniowie gimnazjum, którzy szukali w grobowcu skarbów. Zeznał, że w kancelarii kierownika robót „znajduje się jakaś szpanga złota, wyjęta z trumny znajdującej się w grobowcu przy kaplicy północnej”. Z zeznań innych świadków także dowiadujemy się o dwóch trumnach, w tym jednej podwójnej. W trumnie odkryto pas słucki długi na kilka metrów, złoty naramiennik ze znakiem herbowym. Miały trafić do osoby, która miała je przekazać do muzeum. W relacjach potwierdzają się także ciemne kolory kości, budowa obu szkieletów i opis kontusza.

O tajemnicy grobu Chodkiewicza pisała też prasa. W 1979 w "Nowinach Rzeszowskich" ukazał się artykuł, w którym mieszkanka Jarosławia, Izabella Melińska, relacjonowała, że towarzyszyła Demkowiczowi-Dobrzańskiemu oraz swojemu ojcu przy otwarciu grobu w 1935 roku. Miała w nim zobaczyć m.in. pergamin z testamentem Anny Alojzy Chodkiewiczowej, który mówił o klejnotach i hetmańskiej buławie. Dobrzański rzekomo dotarł do emerytowanego inżyniera, który prowadził tam prace w czasie I wojny światowej i doprowadził do jego procesu o kradzież klejnotów.

„Proces taki odbył się podobno w Przemyślu, a ów nieuczciwy inżynier z Radymna został skazany na kilkanaście lat więzienia. Jeszcze przed wytoczeniem mu procesu znaleziono u niego resztki wspaniałej buławy, którą kroił na kawałki” - czytamy w artykule z gazety „Słowo Powszechne” z 1979 roku.

- W okresie międzywojennym, kiedy prowadzono poszukiwania w opactwie benedyktynek, nie było takich metod jak dzisiaj, nie było badań DNA - mówi Zbigniew Zięba.

- Gdyby ktoś zechciał wyłożyć na badania konkretne pieniądze, to może zagadka zostałaby rozwikłana. Chociaż byłoby to bardzo trudne ze względu na duże przemieszanie szczątków ludzkich, czego dokonali głównie rabujący krypty kościelne żołnierze armii austro-węgierskiej, skoszarowani w klasztorach benedyktynek i św. Jana. Dopóki ktoś nie odkryje szczątków Chodkiewicza w innym miejscu, to nie sposób będzie z całą pewnością zaprzeczyć przekazom, czy też legendom, że hetman został pochowany w Jarosławiu

- kwituje Zbigniew Zięba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto